Żyjesz pierwszym czy może już drugim życiem?

Którym życiem już zyjesz stopy-

Mogłabym powiedzieć, że kiedyś, nie znowuż aż tak dawno, w odkładaniu siebie na półkę byłam mistrzynią. Natura społecznika, jak i dobre wychowanie, cicho szeptały mi do ucha, że najpierw powinnam zadbać o dzieci, o męża, o przyjaciół, o dom, o ogród, o…… i o……, a dopiero potem pomyśleć o sobie. Tylko że na to myślenie o sobie zwyczajnie ani sił, ani czasu już nie starczało.

Nie uwierało mi to jakoś specjalnie, bo ja uwielbiam troszczyć się o innych – frajdę i ogromną satysfakcję wówczas odczuwam. Jednakże, któregoś dnia (nie wiem może to oznaka starzenia się, kryzys wieku średniego, czy coś w tym stylu), zaczęłam się zastanawiać, gdzie w tym wszystkim jestem ja? Ale tylko ja – wolna od wszelkich powiązań, relacji, zobowiązań, terminów – Ja – ruda i piegowata Ja? Gdzie jest mój czas? Czas na rozwój, na troskę o zdrowie, na marzenia, książki, nicnierobienie, czas na siebie sama i z sobą rozmowę? W zasadzie może gdzieś tam był, bo nieustannie szłam do przodu, przed siebie, a dni mijały mi całkiem przyjemnie. Jednakże to „mijanie”, ot takie przelotne, może nieco nawet bezmyślne i automatyczne przestało mi odpowiadać i wystarczać. Poczułam, gdzieś tam głęboko, że wpleciona w wir codziennych zdarzeń, obowiązków, harmonogramów i rozmów na tematy wszelakie, nie mam czasu, aby posłuchać siebie. A nawet jak już przystanę to i tak niewiele słyszę, bo na uważne wsłuchanie się w siebie nie daję sobie odpowiedniej ilości czasu – już coś trzeba zrobić, coś załatwić, gdzieś zadzwonić – przecież czasu marnować nie wypada, nie przywykłam do tego.

I obudziłam się jak dziecko ze snu, z oczami szeroko otwartymi, pełnymi zdziwienia. Dotarło wówczas do mnie, co Konfucjusz miał na myśli, mawiając, że „Mamy dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, kiedy zorientujemy się, że mamy tylko jedno”.

Podjęłam decyzję, że chcę i jestem gotowa, aby rozpocząć to moje drugie życie.  Życie, które zapisywać będę najpiękniej, jak potrafię, podejmując świadome wybory i decyzję, w pełni licząc się z ich konsekwencjami.

Wówczas na przykład dałam sobie przyzwolenie na czas bycia tylko z sobą samą. Przejawem tej decyzji było, chociażby pojawienie się pierwszych wypraw z UniGoo. Wiedziałam, że nigdzie nie usłyszę siebie tak dobrze, jak w górach, w lesie, blisko przyrody. I zapewne nie jedna z Was, tych, które w naszych kobiecych wyprawach brały już udział, zaobserwowała, że czasami potrzebuję pozostać na tyłach, porobić zdjęcia, wyłączyć się. To jest właśnie ten mój moment. Trwa zazwyczaj chwilę, po czym znowuż dołączam do reszty ekipy, racząc się tą fenomenalną atmosferą, jaką daje synergią cząstek bardzo, ale to bardzo indywidualnych.

Muszę Wam powiedzieć, że w to moje drugie życie dużo pracy wkładam, takiej świadomej, opartej na wiedzy, doświadczaniu, uczuciach i emocjach. Zdarza się, że teraz sama wracam do narzędzi czy ćwiczeń, które wykorzystywałam podczas mojej 10 letniej pracy w HR, podczas planowania indywidualnych ścieżek rozwoju pracowników mojej byłej korporacji. Uśmiecham się właśnie sama do siebie, bo to bardzo miłe są wspomnienia.

O niektórych wprowadzonych zmianach spróbuję Wam napisać, o innych opowiem podczas rozmowy na szlaku czy w schronisku, a jeszcze przez inne procesy, jeśli będziecie chciały, przeprowadzę i Was – może podczas FoResta co – ale tylko wtedy, jeśli będziecie miały na to ochotę.

Bardzo jestem ciekawa czy i u siebie zaobserwowałaś taki magiczny moment przechodzenia/przejścia z jednego życia w drugie? Jak to wyglądało w Twoim przypadku? Opowiedz proszę…

Ściskam Was mocno,
b.

2 thoughts on “Żyjesz pierwszym czy może już drugim życiem?

  • U mnie trudno wskazać taki moment, zresztą chyba jak każdej zmiany, bo jednak za każdym razem to proces. Ale mam wrażenie, że od dziecka miałam w sobie siłę do działania po swojemu, robienia na przekór temu, co wypada. Chociaż byłam bardzo nieśmiała, byłam w sekcji lekkoatletycznej i plywackiej, brałam udział w różnych naukowych konkursach. Decyzja o tym, żeby iść na studia filozoficzne też wynikała ze środka 😊 najbardziej się rozszalałam, kiedy założyłam firmę, a potem zaczęłam śpiewać w zespole. Od tego czasu tempo zmian mojego życia mnie czasem przeraża 😉

    • Mimo że osobiście jeszcze nie było nam dane się poznać, tak Cię Monia własnie odbieram – artystkę z rogatą duszą i głową pełną szalonych pomysłów, radosną, rozśpiewaną….taką, której na bose bieganie o poranku po trawie nie musiałabym zbyt długo namawiać. To działanie po swojemu, takie typowo Twoje co rusz jest widoczne. Dziękuję Ci za komentarz, z którego czerpię inspirację, że po założeniu firmy (u mnie to będzie początek czerwca) może być tylko lepiej.Uściski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *