Tak już mam, że aby czuć się dobrze z sobą, z tym, czym się zajmuję i z Tymi, którzy po drugiej stronie, wszystko musi być czarno na białym, otwarcie, szczerze, bez ściemy, tak po prostu.
Z tego właśnie powodu naszła mnie ogromna potrzeba, aby napisać Wam, jak się sprawy mają, co słychać na Uniwersytecie i czemu na stronie nie wisi jeszcze zaproszenie na nową wyprawę.
Historia jest nieco bardziej złożona, ale obiecuję – napiszę najprościej jak umiem.
Pozwólcie jednak, że rozpocznę od pytania – Czy zdarzyła Ci się w życiu taka sytuacja, że poczułaś niesamowicie silną, wewnętrzną potrzebę, aby COŚ zrobić, bo w przeciwnym razie wybuchniesz, zwariujesz, rozpadniesz się na kawałki – jak zwał tak zwał? Co więcej, mimo że żołądek do gardła podchodził, nogi ze strachu się uginały, a rozum zaczynał racjonalizować i spać nie dawał, w Tobie rodziło się coraz mocniejsze przekonanie, że TERAZ albo NIGDY!
Ja dokładnie coś takiego w ostatnim czasie przeżyłam – niesamowite doświadczenie!
No i stało się….
Po 10 latach pracy w międzynarodowej korporacji, bycia panią od HR’u, zdecydowałam, że daję nogę i uciekam do tego, co sercu bliskie, co czuję i kocham i czemu swój czas chcę poświęcić – daje nura w naturę. Od teraz będę panią od przyrody, odpoczynku i gór! No i może jeszcze trochę od rozwoju:)
Jak każda życiowa decyzja, tak i ta pociągnęła za sobą nieco konsekwencji, sporo wyzwań i cały ogrom nowych tematów do ogarnięcia.
Kiedy ilość papierów, dokumentów i innych pism do przygotowania, zaczyna mnie przytłaczać i przerażać, mówię sama do siebie: „sorry bejbe, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo” – pionizuję postawę i dalej przedzieram się przez gąszcz biurokracji i przepisów. Wierzcie mi, samozaparcie trzeba mieć duże, aby ustawodawstwo i przepisy dotyczące organizacji turystyki zrozumieć i przełożyć na język zwykłych śmiertelników.
I tak oto, bez względu na pogodę, nastrój, sytuację polityczną i domową – działam:) Każdego dnia, małymi kroczkami, ale do przodu.
Na wszystko jednak potrzeba czasu, zarówno mojego, jak i pań w urzędach. Dlatego z serducha chciałabym Was poprosić o chwilę cierpliwości.
Nie macie pojęcia, jak bardzo nie mogę się już doczekać kolejnych spotkań z Wami, naszych wygłupów, ubłoconych butów i wspólnego rysowania pięknych wspomnień. Jednakże pewnych kwestii czy terminów nie jestem w stanie przeskoczyć. Czas ten wykorzystam, aby jak najlepiej przygotować się do nowej roli, nowych podróży w nieznane, do zarażania Was wizją, że przez życie nie warto pędzić, że zdecydowanie więcej frajdy daje uważne wędrowanie z plecakiem pełnym żywiołów, pogody ducha, wiary w siebie i swoje możliwości.
Ufffff, napisałam to….a teraz jeszcze tylko kliknąć „Opublikuj” i już……
Poszło!!!
Ściskam Was mocno,
b.
P.S. Nie będę ukrywać, że byłoby mi szalenie miło, gdybyście w tym nowym dla mnie czasie, w nowej rzeczywistości, były blisko, raz na jakiś czas napisały mailika czy komentarz pod wpisem. Teraz waszych motywacyjnych kopników potrzebuję jak nigdy dotąd.
Beatko 😃 trzymam za Ciebie kciuki, jestem pewna, że ze wszystkim sobie poradzisz.
Ściskam i całuję 😘
Kochana!
Jestem pełna podziwu, dumy i pewności, że TO TO! W sumie, to nawet się nie zdziwiłam – przecież wszyscy wiedzą, że jesteś urodzoną Panią od Gór 🙂 Będzie pięknie. Ściskam jak nie wiem co 🙂
Ależ mi się buzia uśmiechnęła na Twoje słowa – dziękuję Agatka.
O
Ale super wiadomości w poniedziałkowy ranek 😍😍😍
Podziwiam za odwagę.Mam dokładnie tak samo tylko właśnie odwagi brak…do tego stopnia mam przewalone,że nie jestem w stanie wybrać się z Wami na kolejne wyprawy bo robota jest nie do przerobienia…..trzymam kciuki.Niech Ci się uda wszystko w 100%.A może przetrzesz jakiś szlak i pójdę Twoim śladem….Powodzenia.
Jola, wyjście jest tylko jedno – musisz się przełamać, robotę na jeden weekend w kąt walnąć i dołączyć do nas. Wierz mi, przed kolejnym wyjazdem będziesz miała już wszytko tak zorganizowane i poukładane, że nic nie będzie Cię w stanie zatrzymać, aby zrobić coś tylko dla siebie.Uściski
No proszę, odważny krok Beatko, ale najlepszy, jaki mogłaś wykonać i głęboko wierzę, że czas to udowodni :D. Trzymam mocne, mocne kciuki i uzbrajam się w cierpliwość, czekając na wezwanie do wspólnej Wędrówki!
Wezwanie otrzymasz kochana na pewno:) Dziękuję za wiarę we mnie i miłe słowa.
Mocno kibicuję, trzymam kciuki i wiem, że to dobry krok!
Dla mnie od zawsze będziesz „panią od gór”, dzięki której wróciłam do nich po latach przerwy. I to chyba było dokładnie 10 lat temu 🙂 A teraz inspirujesz do tego samego już nawet nie dziesiątki, ale setki osób – to się nie może nie udać 🙂
Dziękuję:) Tak Izunia, dokładnie 10 lat temu po raz pierwszy wspólnie ruszyłyśmy na szlak. Popatrz ile od tego czasu się zmieniło, ile dzieci przybyło, a my znowu gotowe, aby szczyty zdobywać:) uściski i do zobaczenia.